Prawie każdego tygodnia ktoś z nadzoru przyrodniczego rusza w teren. Celem są najczęściej wszystkie budowy – tam, gdzie się likwiduje czy modernizuje stopnie. Nadzór przyrodniczy, to w największym skrócie kontrola zgodności prowadzenia prac z warunkami ustalonymi przez Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska (RDOŚ). Ponieważ nie wszystko da się przewidzieć na etapie projektowania, trzeba na bieżąco sprawdzać wpływ działań podejmowanych na budowach na florę i faunę, czyli, mówiąc po ludzku, na organizmy żywe….**
Jest piątek – jedziemy z Grybowa w kierunku Białej Wyżnej. Samochód wypchany po sufit: plecaki, komputery, niwelator, łaty, aparat, z tyłu przyczepa z wielkim pontonem. Za kierownicą Roman – ichtiolog, obok niego Karol – specjalista zajmujący się renaturyzacją rzek, koło mnie, na tylnym siedzeniu, oddzielony wielkim plecakiem Jacek – przyrodnik. Widzieliście to zmętnienie? – wścieka się Karol, kiedy przejeżdżamy przez most – Znowu pewnie myją tę cholerną drogę!
Co to komu przeszkadza? – pytam.
Kiedy w wodzie jest za dużo zawiesiny i trwa to długo, to ryby zdychają. Bo im się zapychają skrzela. Jak jest narybek, to szlag go trafia jeszcze szybciej. Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska wydając zezwolenie na prace ciężkiego sprzętu w korycie, czyli, na przykład, koparki wpisała do niego zastrzeżenie, że godzi się tylko na krótkookresowe zmętnienia wody.
Trzeba to sobie wyobrazić – mówi Jacek. Kiedy układają głazy, kruszą beton, to pojawiają się chwilowe zmętnienia wody. I to jest dopuszczalne. Ale przyjeżdżamy kiedyś na budowę, a tam operator koparki nabiera łyżką wodę z potoku i wylewa na drogę, którą jeżdżą 20-tonowe ciężarówki z tłuczniem czy głazami, więc jest błota po kostki. I tak raz za razem. Rzeka poniżej bura, jakby w korycie pracowało naraz 10 koparek.
Co chcecie zrobić z tymi obserwacjami?
Zwrócimy uwagę inwestorowi, że powinien zdyscyplinować wykonawców. I powinien zastanowić się, co z tym zrobić w przyszłości, bo zezwolenie RDOŚ dotyczy tylko okresu, kiedy nie ma narybku.
Nie potrafię sobie wyobrazić, jak na takiej budowie uniknąć zmętnienia…
Rozwiązania są prostsze niż Ci się wydaje. Teren budowy odgradza się w wodzie specjalnymi barierami – siatkami o drobnych oczkach podwieszonymi pod pływakami. To zatrzymuje zmętnienie. Tak wszyscy robią – tak jest dobrze.
Dojeżdżamy do budowy. Okazuje się, że zmętnienie nie jest tym razem efektem mycia drogi, ale pracy pneumatycznego młota skuwającego stary betonowy próg i dwóch dużych koparek, które układają w nurcie głaz ważący „na oko” dwie – trzy tony, pomagając sobie wzajemnie. Muszą to robić z dokładnością do 10 cm w stosunku do wymagań projektowych – scena przykuwająca uwagę.
Na miejscu krótkie spotkanie z kierownikiem budowy. Przyrodnicy pokazują mu rozwiązania, jakie można stosować, by nie zamulać rzeki poniżej. Ale nie budzi to w nim entuzjazmu, według niego Biała jest zbyt małą rzeką na takie rozwiązania, a w ogóle, to się raczej w Polsce nie przyjmie. Widać wyraźnie, że zdrowie ryb nie jest tak silnym argumentem, by chętnie zmieniał dotychczasowe zasady pracy… Ale pewnie będzie musiał.
Po chwili ruszamy na jeden ze skończonych stopni, gdzie ekipa chce sprawdzić czy działa on zgodnie z założeniami projektowymi.
Co znaczy sprawować nadzór przyrodniczy w takim projekcie?
Poza kontrolą przestrzegania warunków narzuconych przez RDOŚ – mówi Jacek –kontrolą czy to, co zostało wykonane działa prawidłowo z uwagi na potrzeby np. ryb, jest mnóstwo szczegółowych zadań.
Dla przykładu – na jednej budowie znaleźliśmy hałdę ziemi przywiezionej z innej budowy. Okazało się, że w ziemi są korzenie rdestowca. To niezwykle inwazyjna roślina, której obecność na obszarach chronionych jest niedopuszczalna. W krótkim czasie zadusi wszystko, co tutejsze, rodzime, co w tym miejscu rosło od zawsze. A odradza się nawet z małych kawałków korzeni.
Dojeżdżamy do stopnia, który już został zmodernizowany. Składa się z trzech niewysokich progów z trójkątnym wycięciem w środku umożliwiającym wędrówkę ryb w czasie niskich wód oraz z płyty poniżej. Ekipa chce go pomierzyć i sprawdzić, czy wykonany został zgodne z założeniami projektowymi i jak działa. Całość nie wygląda efektownie, bo jest zima, część obiektu jest oblodzona…
Pomiary też nie są łatwe, bo woda jest wściekle zimna i na oblodzonych kamieniach łatwo się przewrócić. A trzeba pomierzyć wszystkie elementy stopnia, łącznie z przelewami na niskie stany wody, które są w głównym nurcie.
Warto wiedzieć – mówi Jacek, że takich budowli, które z jednej strony umacniają koryto, bo powyżej jest most czy ujęcie wody, a z drugiej mają być przyjazne dla ryb nie da się dokładnie zaprojektować. Projekty tych stopni są opracowywane według najlepszej wiedzy i według najlepszych doświadczeń, ale trzeba cały czas przyglądać się ich realizacji w czasie budowy, czy rzeczywiście działają prawidłowo. Rzeka jest żywym organizmem i w praktyce okazuje się często, że trzeba coś poprawić, by budowla rzeczywiście umożliwiała rybom wędrówkę. Zarówno wtedy, kiedy woda jest wysoka, jak i wtedy, gdy są tzw. niżówki, czyli w rzece jest wody „aby – aby”.
No, i dlatego stwierdzenie, czy ten cały układ stopni, bystrz, progów działa, czyli, czy ryby sobie z tym radzą jest jednym z ważniejszych problemów projektu – dodaje Roman. Kompleksowo będziemy to sprawdzać kiedy stopnie zostaną skończone.
Skąd będzie wiadomo, czy to działa, czy nie? Na podstawie zgodności z parametrami projektowymi?
No, nie! To żaden dowód – mówi Roman. Będziemy to sprawdzać obserwując czy ryby, które według nas idąc na tarliska powinny być w górnych partiach rzeki rzeczywiście tam są. Po prostu, przyczepimy pewnej liczbie ryb małe nadajniki radiowe i będziemy obserwować w określonych miejscach rzeki, gdzie zamontujemy odbiorniki radiowe, czy te ryby tam są, czy nie. Będzie wtedy absolutnie jasne, czy całość jest przyjazna dla ryb i spełnia swoje zadanie, czy nie.
Po pomiarach rozbijamy obóz w pobliskiej knajpce. Z obliczeń i porównań pomiarów wynika, że stopień jest wykonany zgodnie z założeniami, ale jednak wymaga poprawek. Szybkość wody na przelewach jest zbyt duża, by ryby poradziły sobie z pokonaniem progów, a dolna płyta bez wyodrębnionego koryta na niskie wody zablokuje jakąkolwiek możliwość migracji. Ustalono, że przeprowadzone zostaną dodatkowe pomiary prędkości wody na przelewach, a uwagi i zalecenia zostaną wpisane do protokołu i przekazane inwestorowi.
** Nadzór przyrodniczy w projekcie prowadzi Zakład Badań Ekologicznych w Krakowie